Ciągłość działania Centrum Danych

Ciągłość działania Centrum Danych

Od czasu do czasu, gdy dochodzi do katastrofy, czyli zdarzenia o naturze niszczącej, pojawia się pytanie o granice odpowiedzialności operatora Centrum Danych. Wówczas też, wiele osób z branży, samozwańczo przywdziewa szaty eksperta od Odtwarzania Awaryjnego rozumiejącego Ciągłość Działania Centrum Danych. Z takim nadaniem, bez pardonu biczuje zwykle nieszczęśnika. Zazwyczaj, chodzi o to, że w opinii „ekspertów”, wszystko powinno być zdublowane. Najlepiej replikowane do innego Data Center. Tylko, czy aby na pewno? Czy operator ośrodka przetwarzania może zabezpieczyć przed katastrofą każdego klienta?

Zacznę od przekrojowego przedstawienia usług świadczonych przez typowe Data Center, bo zrozumienie tego aspektu jest kluczowe. Nie jest tak, jak uważa wielu, że Centrum Danych zajmuje się głównie dostarczaniem chmury publicznej. Ba, większość biznesu dla typowego DC, to kolokacja, wynajem kiosków, czy całych komór. Dochodzą także tzw. dedyki, czyli instalacje serwerowo-sieciowe przygotowywane dla konkretnego klienta. Dopiero na końcu stawki są usługi przetworzone, repozytoria, archiwizacja, backup i chmura publiczna oraz prywatna plus różne usługi dodatkowe.

Widzicie już pewnie do czego zmierzam. Co usługodawca może wiedzieć o Planie Odtwarzania Awaryjnego klienta, który wynajmuje u niego 2 szafy rack postawione obok siebie? Operator świadczy w tym przypadku usługę kolokacji. Zapewnia szafy, dostarcza zakontraktowaną moc (prąd), realizuje połączenia sieciowe i dba odpowiednie warunki środowiskowe (temperatura, wilgotność powietrza, itp.). Natomiast, nie ma wiedzy o tym, co klient w tych szafach trzyma. Albo weźmy klaster serwerów dedykowanych, które klient odbiera do poziomu wirtualizatora. Czy taka usługa jest odporna na pożar Centrum Danych? Kompletnie nie! Chyba że klient wykupi sobie podobna usługę w innym DC i zsynchronizuje te zasoby. Może też robić kopie zapasowe lub nabyć usługę DRaaS. Ważne przy tym, by repliki składować w innym ośrodku. Zatem, czy operator Centrum Danych może samodzielnie zabezpieczyć klienta przed katastrofą? Bez jego chęci i woli, nie ma o tym mowy.

Trochę inaczej wygląda to z perspektywy hiperskalerów, które budują ośrodki przetwarzania wyłącznie na potrzeby swoich chmur. Jednak, nawet i w tym przypadku nic nie dzieje się samo.

Nie wiem, czy słyszeliście o „wspólnej odpowiedzialności” (shared responsibility)? Dostawcy chmury publicznej jasno definiują, za co odpowiadają przy każdym z typów usług. Gdy uruchamiamy serwer wirtualny (VPS), sami musimy zadbać o jego ciągłość działania. Służy temu na przykład Site Recovery (Azure), oczywiście to usługa dodatkowo płatna. Jeśli nie zdecydujemy się na takie zabezpieczenie, będziemy musieli pogodzić się z ewentualnymi konsekwencjami, w razie katastrofy.

Wszystko ma swoją cenę. Nie zapłacisz teraz, zapłacisz później, zwykle jeszcze więcej. Dlatego, analizując ryzyka, ważmy koszty ich materializacji. Zestawmy ze sobą, całkowite koszty przestoju oraz odtwarzania awaryjnego. Dodajmy konsekwencje utraty wizerunku i klientów. Porównajmy to z ceną usługi, nawet na 3 lata, która ten przestój skróci lub wyeliminuje. Dodajmy jeszcze do tego nasz święty spokój, który dostajemy w bonusie 🙂 . Taka jest właśnie recepta na ciągłość działania bez względu na to jakie Centrum Danych wybierzemy.

Darmowa konsultacja - anty.expert